Niedziela, +30 stopni, pobudka 7:05, śniadanie mistrzów. Kostium na sobie, ręczniki zapakowane, 2 śniadanie też. 5 osobowa ekipa już w samochodzie, odpalamy i w drogę! Kierunek Krutyń, a dokładniej rzeka Krutynia.
5, 10, 15 km, pada pytanie
- Czy ktoś dzwonił zarezerwować kajak?
- Ja nie!
- Ja też nie!
- A trzeba rezerwować wcześniej? ;)
Szybki telefon i po sprawie. Zarezerwowane. Mój kajak dodatkowo będzie miał turbodoładowanie... trening trzeba zrobić, a wiosłowanie świetnie się do tego nadaje.
Już na miejscu.
Okazało się, że w tą upalną niedzielę nie tylko my wpadliśmy na tak genialny pomysł spędzenia czasu na kajakach. Kto by pomyślał =P
Działa to tak, że do miejsca wodowania zawozi nas bus, ciągnący przyczepę z zamówionymi kajakami. No to atakujemy...dosłownie, bo ludzi było tak dużo, że ledwo można było wiosło postawić ;) Ale wystarczył dobry plan. Ruszamy!
Z lewej mijamy panią, która widać nerwowo czeka na męża uciszając co chwila wrzeszczące dziecko. Zwrot i prawie wpadamy na panią, która postanowiła się zatrzymać na środku drogi, w celu wyjęcia kamyczka, który wpadł jej do buta. Na szczęście kajaki były dosyć ciężkie i nie dało się rozwinąć zawrotnej prędkości, więc pięknie wyhamowaliśmy z piskiem.
Trzeba zrobić to szybko i bezboleśnie. Zwrot w prawo, dwa razy w lewo, pomiędzy drzewami, kajaki, woda, wiosła i zaczynamy!!!
Jak to powiedział miły pan z AS-TOUR, zupa kajakowa na rzece, ale my dostaliśmy najlepsze kajaki z turbo-doładowaniem, więc raz dwa wszystkich zostawiliśmy w tyle. Kajak nr 1 Kate i Karolu, kajak nr 2 Marta, Robert i Auaua, najmłodszy uczestnik naszej wyprawy. Się płynie!
Kajak nr 2 |
Kajak nr 1 |
Super sprawa! Prawa, lewa, lewa, lewa, bo trzeba sprytnie manewrować i omijać innych uczestników kajakowej wyprawy.
Czysta woda, można podziwiać wodną roślinność. Bajka.
No i trening.
Karol nie wiosłuj! Teraz ja działam!
Raz i dwa i raz i dwa ja płynę... =)
Ale nasza ekipa nie mogła płynąć normalną trasą, więc odwiedzaliśmy każdy zakamarek, mniej uczęszczane zakręty, pod gałęziami pochylonych drzew. Zwroty, przyspieszenia. Z nami nie można się nudzić.
Pierwsza plaża i postój. Prawe wiosło w wodę i hamujemy. Zrobiłam nawrót i w pięknym stylu zaparkowałam przy brzegu, odwracając kajak w przeciwną stronę do kierunku 'jazdy'. Kate - pirat kajakowy ;)
Standardowy PLANK, kajak version ;) |
Godzina wygłupów, planków, stania na rękach, stania na głowie!!! Tak, na głowie, więc nurkowanie też zaliczone. Pora płynąć dalej. Wiosłą w dłoń!
Mini bezustanny trening, o drugim śniadaniu już zapomniałam, pora zjeść obiad. A jak woda to oczywiście rybka!!!
Dopłynęliśmy do przyrestauracyjnego Drive Thru. Ale postanowiliśmy wyjść i zjeść w środku. Miejsce mieliśmy najlepsze - na tarasie, przy wodnej trasie, z widokiem na przepływające kajaki. I rybka... pyyycha!!!
Najedzeni, wypoczęci możemy kontynuować podróż.
Prawa, lewa, lewa, prawa. Bajka!
JEST MOC!!!
Były zawody, były wywrotki, na szczęście nie nasze, było spokojne dryfowanie, ale krótkie, bo ja wolę power!
Płyniemy, płyniemy, płyniemy i... czy to korek? Nie, ciekawiej, rzeka się skończyła =P
Dopłynęliśmy do młyna, gdzie trzeba wyjść na brzeg i przenieść kajak na drugą stronę. Można zapłącić 5zł i chętni do pomocy panowie przeniosą go za nas. Ale nie ze mną te numery. Po wiosłowaniu, mogę podźwigać trochę ciężarów. Wszędzie widzę możliwość treningu ;)
Krótkie przeniesienie, i znów w wodzie. Malownicza Krutynia się ciągnie i ciągnie. Chill!
Ale wszystko co dobre też się kiedyś kończy.
Piękna niedziela, piękny wypad, trochę treningu - czego chcieć więcej?
Jeśli ktoś będzie w pobliżu - POLECAM!
Ja na pewno tu wrócę.
A może... 5 rano, wschód słońca, mgiełka nad rzeką, piękna by była sceneria.
Już dzwonię pytać czy można wypożyczyć kajak o świcie!!!
Ale super wycieczka! Aktywnie spędzanie wolnego czasu - najlepsze. Wyobraź sobie, że zamiast spływu leżysz cały dzień na brzegu i smażysz kiełbaski na grillu brrrr i nuda.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie aktywnie :) Jeszcze do grilla piwko podnosisz ... a potem skąd ten brzuch :)
Usuń