"Hej :)
Jak to wygląda ze śniadaniem przed samym bieganiem rano? jest tak istotne jak
przed treningiem? Zawsze mam problem ze zorganizowaniem czasu rano, bo jak zjem
śniadanie i mam odczekać żeby biegać to do pracy nie zdążę :)”
Gosia:
To
lub podobne pytanie zadał sobie niejednokrotnie każdy z nas. Ile osób, tyle
odpowiedzi. Jakiś czas temu trafiłam na Certyfikowane Szkolenie z Dietetyki i
Suplementacji w Sporcie do Jakuba Mauricza. O samym szkoleniu innym razem,
teraz krótko – Kuba to żywa Wikipedia w tej dziedzinie. Od tamtej pory za
jedyne źródło wiarygodnych informacji stosuję wszystko co się tam nauczyłam. I
tak między innymi był poruszany temat treningów na czczo.
Na
początku jedno krótkie zdanie, które jest w zasadzie odpowiedzią: „Wsłuchaj się
w swój organizm”. Dokładnie to nam powtarzał Jakub. Nie ma złotego środka, nie
ma żadnej magicznej recepty. Ty znasz swój organizm jak nikt inny i słuchaj
tego co Ci powie.
Wiele
razy słyszałam rady typu „biegaj na czczo, szybciej zgubisz tłuszcz”. I tak i
nie.
Kiedy
wstajemy rano, po całej nocy poziom glikogenu i glukozy we krwi jest niski.
Dlatego też nasze mięśnie aby pracować sięgną w po białko jako paliwo. W ten
sposób możemy spalić nie to co chcemy = tłuszcz a właśnie mięśnie. Do tego w
godzinach porannych w naszym organizmie jest wysoki poziom hormonu kortyzol,
potocznie zwanym hormonem stresu czy hormonem zabójcą. Jest on niezbędny do
prawidłowego funkcjonowania organizmu ale jego nadmiar czy niedobór wywiera
zdecydowanie niekorzystny wpływ. Kortyzol, który z rana występuje w znacznych
ilościach w organizmie przyczynia się do zwiększenia rozpadu białka
mięśniowego, które dalej rozkłada na aminokwasy i w końcu wykorzystuje jako
energię. I tutaj widzimy już, że trening na czczo nie jest najlepszym
rozwiązaniem.
Kolejna kwestia to ilość wolnych kwasów tłuszczowych z rana w naszym krwiobiegu, która jest dość wysoka. Dlatego też poranny trening tlenowy czyli np. jogging będzie służył ich spalaniu ze względu na niski poziom cukru we krwi. Fakt ten przemawia za tym, że treningi tlenowe jak jogging o poranku będą sprzyjały dla osób, które chcą zgubić nagromadzony tłuszczyk.
Kolejna kwestia to ilość wolnych kwasów tłuszczowych z rana w naszym krwiobiegu, która jest dość wysoka. Dlatego też poranny trening tlenowy czyli np. jogging będzie służył ich spalaniu ze względu na niski poziom cukru we krwi. Fakt ten przemawia za tym, że treningi tlenowe jak jogging o poranku będą sprzyjały dla osób, które chcą zgubić nagromadzony tłuszczyk.
Jednak
każdy inny trening na czczo – siłowy, crossfit czy też biegi sprinterskie
zdecydowanie odpadają. Są z góry skazane na porażkę. Na czczo nasz organizm
będzie odczuwał szybkie zmęczenie zaraz po wyczerpaniu zapasów cukru we krwi.
Brak posiłku przez ostatnie parę godzin czyli sen sprawi, że będziemy czuli się
ospali, osłabieni, mniej skoncentrowani przez co narażeni na ewentualne
kontuzje.
Powyżej
podałam parę kwestii z punktu widzenia nauki, natomiast powtórzę jeszcze raz
„wsłuchaj się w swój organizm”, to Ty musisz widzieć jak się czujesz omijając
posiłek po przebudzeniu. Jeśli bez niego czujesz się dobrze a dodatkowo chcesz
stracić wspomniany tłuszczyk może to być dobry wybór. Tylko czy wykonywany
trening robisz z taką samą intensywnością jak po lekkostrawnym posiłku ? Czy
starcza Ci sił na cały zaplanowany bieg ?
Wielu
biegaczy świadomie nie je nic przed treningiem. Po prostu czują dyskomfort
układu pokarmowego biegając z wypełnionym żołądkiem. Wszystko jak widzisz zależy od Twojego
samopoczucia. Jeśli jednak zdecydujesz się zjeść przed bieganiem z rana wybierz
coś lekkostrawnego. Powinny to być produkty o wysokim indeksie glikemicznym,
które zapewnią błyskawiczny zastrzyk energii np. arbuz – oby nie cały :) Niektórzy wybierają banany, batonika zbożowego czy
nawet tosta. Wiadomo jednak, że strawienie pokarmów stałych zajmie organizmowi
czas a przecież go nie mamy. Wtedy wypij szklankę wody, smoothie czy
rozcieńczony sok – pół na pół z wodą. O roli nawadniania pisałyśmy już
wcześniej. Nawodnienie to podstawa udanego treningu i ogólnego samopoczucia.
A
wieczorem przed snem poprzedzającym bieg na czczo powinnaś dostarczyć dla
organizmu węglowodany i odpowiednio się nawodnić. Węglowodany na noc ?!?!?
Muszę o tym napisać bo zaraz posypia się gromy, że nie jemy węglowodanów na noc
i nie jemy przecież od 17. Wyprostujemy te błędne informacje niebawem :)
Porady
poradami, nauka nauką ale najlepsze rozwiązanie Ty już znasz bo znasz swój
organizm. Każdemu sprzyja co innego, każdy organizm jest inny. Nie ma złotego
środka. To co Tobie pasuje innemu może szkodzić. Nie ma tu jednej metody, zapamiętaj.
Taka nie istnieje. Sprawdź sama jak Ci się biega na czczo a jak po lekkostrawnym posiłku a raczej
przekąsce. Człowiek całe życie uczy się na własnych błędach i to jest właśnie
wiedza, która ma największą wartość. My sami.
Ja osobiście
nie biegam z rana a jak kiedyś próbowałam to bez posiłku czułam się źle, przez
co efekt treningu był żaden. Nie miałam sił na normalny bieg. Szybko się
zmęczyłam, czułam się z każdym kolejnym krokiem gorzej. Teraz biegam późnym
popołudniem, zaraz po innym treningu czyli całość zawsze wypada po posiłku. Nie
odczuwam żadnego dyskomfortu. To moja recepta. A Kasia biega z kolei zaraz po
przebudzeniu, zatem może jakaś wskazówka od drugiej Szpilki ?
Kasia:
Gosia, naukowo
i poradnikowo - nic dodać nic ująć. Sama przed rozpoczęciem swojej 'przygody' z
bieganiem nie wiedziałam co robić. Na szczęście też trafiłam do Kuby, trochę
poczytałam i tak, wsłuchując się w swój własny organizm działam po
swojemu.
Biegam różnie,
rano, w południe, po południu, wieczorem, ostatnio miałam biegać w nocy ;) Ale
najczęściej wstaję 5:45 i ok. 6:00 już biegnę. Nie jest to maraton ani
półmaraton, bo biegam dla własnej przyjemności i satysfakcji, więc 6-7 km i wracam na śniadanie.
Biegając
na czczo czuję się dobrze i mój organizm nie ma chyba potrzeby zjedzenia czegoś
przed porannym joggingiem. Kiedyś postanowiłam zacząć biegać i rano po prostu
wybiegłam. Czułam się świetnie i tak już zostało. Po południu też biega mi się
dobrze, a jest to czas po posiłku. Nie ma złotego środka, każdy musi na sobie
przetestować kiedy czuje się najlepiej. Stosując moją metodę, Ty Gosia szybko
zrezygnowałabyś z biegania rano, bo jak napisałaś, źle Ci się biega z pustym
żołądkiem.
Jak wiadomo
jedzenie to energia, a bez energii nie jesteśmy wykonać żadnej czynności, im
więcej energii, tym więcej sił na ich wykonanie. Jeśli zacznę biegać dłuższe
dystanse, pewnie zdecyduję się na jogging po posiłku (z przerwą na trawienie).
Pod względem energetycznym na pewno będzie wartościowszy. Z pełną baterią
zapewne moje bieganie będzie dłuższe i bardziej intensywne. Ale jak na razie
rano nie planuje dłuższych tras. Poranne 6-7 kilometrów mnie orzeźwia
i poprawia nastrój na cały dzień. Zaliczam swój trening biegowy o świcie,
więc w ciągu dnia mogę skupić się na innych rzeczach (praca ;), rodzina ;),
przyjemności). Nie wisi nade mną widmo (aha, muszę jeszcze pobiegać) i mam
przez to więcej czasu i lepsze samopoczucie. Lepsze samopoczucie przez
wykonanie czegoś wcześniej powoduję wzrost w organizmie endorfin, czyli
hormonu 'szczęścia', który zmniejsza stres, poprawia nastrój i działa
przeciwbólowo.
To tyle ode
mnie. Wsłuchaj się w swój organizm i bez względu na to, czy na czczo, po
lekkostrawnej przekąsce czy 2 godziny po posiłku - po prostu biegnij!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz