sobota, 25 maja 2013

Stairway to Heaven...

Kasia:

 Po takim zaproszeniu musiałam wstać ;) Lubię sobie pisać takie pobudki, a na każdy dzień ustawiam inną. Za oknem nieustannie padało. Wczoraj planując dzisiejsze 'brykanie' pomyślałam, że mogę przecież pobiegać po schodach na świeżym powietrzu. Ale padało i padało, i padało, i było zimno. Ja już zjadłam śniadanie, naładowałam baterie, rozpisałam plan ćwiczeń, wskoczyłam w sportowy strój, byłam gotowa wejść po schodach w sobotni poranek, a deszcz wcale nie miał zamiaru przestać padać. Tak? Ok, nie ma problemu, pobiegam na klatce, bo nie dam za wygraną. Wzięłam notatnik, aparat (żeby udokumentować moje wariactwa) i zbiegłam na parter.



Zajrzałam do rozpiski...10 pięter plus 10 półpięter, a między nimi po 10 schodów. Na każdym piętrze i półpiętrze jakieś ćwiczenie. No to start. Parter - 30 sekund skip'u, ale truchtałam minutkę, żeby się lepiej rozgrzać. Pobiegłam pierwsze 10 schodków i już skakałam Burpees...8, 9, 10 - zrobione. Podoba mi się. Kolej na przysiady, Cursy Squats, Jumping Lungs i Pike Press. Z chęcią podparłam ścianę na 3 piętrze, żeby zrobić Wall Push-Ups. Uff, zaczyna mi się robić ciepło. 


Półpiętro i już jestem na 4. Skaczę pajacyki, więc robi się trochę głośno, ale mam wrażenie, że sąsiedzi jeszcze smacznie śpią, więc moje pajace w niczym im nie przeszkadzają. Na moim 5 piętrze oparłam się o ścianę pomiędzy dwiema windami i robiłam 'Niewidzialne Krzesło', kiedy niespodziewanie drzwi jednej windy się otworzyły. Dzień dobry powiedziałam z uśmiechem nie przerywając ćwiczenia. Mój sąsiad trzymając torbę pełną świeżych bułek sprawiał wrażenie lekko zdziwionego. Sama nie wiem dlaczego. Czy to takie dziwne, że w sobotni poranek po klatce biega 'Szpilka' i co piętro robi jakieś pajacyki, pompki, a teraz siedzi na krześle, które w zasadzie nie istnieje. Przecież dla mnie to codzienność. Sąsiad odwzajemnił uśmiech, nisko się ukłonił po czym wyjął klucze z kieszeni i wszedł do swojego mieszkania. Miałam się opierać 30 sekund, ale chyba trwało to dłużej. No nic, sąsiad poszedł robić kanapki, a ja 10 schodków i biegnę coraz wyżej.



Donkey Kicks, Jump Squats, Karate Kicks...piętro 8, 9 aż w końcu dotarłam na samą górę. Piętro 10 i minuta w pozycji deski. Pot leci mi z czoła, ale się uśmiecham, bo dotarłam na szczyt. Dziesięć pięter i 200 schodków, ale nie czuję strasznego zmęczenia...hmmm chyba zrobię to jeszcze raz. I zrobiłam... 4 serie =) Każde ćwiczenie i każdy schodek x 4. Pokonałam w sumie 1600 stopni, bo po każdej serii, zakończonej na 10 piętrze trzeba było się dostać na parter, a to kolejne 200 schodków. Na koniec zbiegłam na sam dół i wybiegłam na dwór. Sama nie wiem po co, może żeby pokazać, że nawet deszcz mnie nie zniechęci. Ciągle padał... niech pada i do niedzieli, ja sobie poradzę!



W przeciwieństwie do mnie windy odpoczywały, sąsiedzi również. A ja... wróciłam do mieszkania z myślami w głowie, kiedy powtórzyć trening, który nazwałam - Stairway To Heaven.
Miłego i aktywnego weekendu życzę!!!

Gosia:

.... Brak mi słów.... Może inaczej. Szukam odpowiedniego określenia by nazwać stosownie to co Ty wyprawiasz ! :) Haha. Wiesz co nie znajdę. Za to powiem jedno - uwielbiam Cię !!! I chociaż nigdy Cię nie dogonię zawsze będę wspierała i popierała każdy rodzaj aktywności jaki proponujesz. Będę nawet testowała. Na trening na schodkach piszę się jak będę u Ciebie na weekend. Nie mogę się doczekać !!!! :) Relacja niebawem się pojawi.
A nasi przyszli podopieczni mogą się już bać !! Będzie ciężko i wesoło ! Ktoś chętny na schodkowy trening z nami ?

4 komentarze:

  1. Kaśka, jesteś Crazy ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu :-) podziwiam i zazdroszczę tego zapału.
    Dorota Sekuła

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem Crazy i dobrze mi z tym ;) Dorotko, nie zazdraszczaj tylko adidaski na nogi i na schodki ;)
    Pozdrawiam - Szpilka Kate

    OdpowiedzUsuń
  3. Kaśka , Ty jesteś pozytywna wariatka ale dobrze - bo czytam i się uśmiecham, a swoja drogą jeszcze bardziej chce mi się ruszać i prowadzić zajęcia :)))
    pozdrawiam - kalina

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyny, dopiero odkryłam Waszego bloga, ale jesteście tak motywujące, że szok! :)

    OdpowiedzUsuń